Pasja – odskocznia od codzienności

Pasja – odskocznia od codzienności

22 stycznia, 2021 0 przez Redakcja

Każdy w swoim życiu powinien mieć swoją pasję.. przynajmniej jedną. Motoryzacja, sporty, szydełkowanie, kuchnia. Ilu ludzi, tyle pomysłów. Nasze hobby, to odskocznia od codzienności, która pozawala nam przetrwać trudy każdego dnia, zresetować swój umysł czy naładować akumulatory przed zbliżającymi się wyzwaniami. Niektóre pasje wymagają jedynie czasu, inne mniejszej lub większej inwestycji. Jedne możemy zacząć w dowolnej chwili, z innymi lepiej poczekać do osiągnięcia pewnej stabilizacji emocjonalnej.

O motocyklu marzyłem od momentu skończenia 27 roku życia, jednak ze względów finansowych i czasowych nie udało mi się podejść do tematu. Całą energię musiałem poświęcić innym priorytetom. To co udało mi się zrealizować, to za namową żony zdać egzamin na prawo jazdy kategorii A. Z perspektywy czasu uznaję to za świetną decyzję. Zarówno zrobienie praw jazdy wcześniej, jak i odłożenie jazdy motocyklem na późniejszy okres 😊 To pierwsze, pozwoliło mi na ominięcie późniejszych zmian w prawie dotyczących egzaminów i rozbicia kategorii motocyklowych, drugie spowodowało, że mogłem wsiąść na motor jako bardziej świadomy kierowca. Setki tysięcy kilometrów przejechanych samochodem, wiek, zdarzenia drogowe których byłem zarówno świadkiem, jak i uczestnikiem, sprawiły że z dużą pewnością mogę stwierdzić – stanowię mniejsze zagrożenie dla siebie i innych.

W czasie gdy marzyłem o motocyklu, realizowałem się w innych dziedzinach. Koszykówka, bieganie, kalistenika pozwoliły mi no oderwanie się od codzienności. Przy okazji odkryłem jak bardzo ważne w realizowaniu się w swoich pasjach jest spotkanie ludzi o podobnych zainteresowaniach. Jeszcze do niedawana myślałem, że taką najbardziej zgraną grupą stanowią biegacze. Wspólne bieganie, wyjazdy na zawody, drużyny. Taka mała społeczność, która pomaga sobie na każdym kroku.

Jakie było moje zaskoczenie, kiedy po zakupie motocykla i odpowiedniego ubrania, nauczony doświadczeniem innych hobby, zacząłem szukać osób, które zechciałyby czasem przejechać się ze mną w bliższą czy dalszą okolicę. Po pierwsze, okazało się że kilku moich znajomych chciało także spróbować tego sportu i potrzebowało kogoś obok, do pchnięcia ich w tym kierunku. Po drugie znalazłem olbrzymie grupy zrzeszające motocyklistów chcących wspólnie spędzić czas na wyjazdach, zlotach czy nawet dalekich wycieczkach po Europie i poza nią. Ale spotykamy się nie tylko w celach towarzyskich. Przejazdy kolumny pojazdów podczas ważnych imprez państwowych czy różnego rodzaju zbiórki charytatywne (nawet w środku zimy!) nie należą do rzadkości i skupiają olbrzymie rzesze ludzi.

To czego nauczyłem się przynależąc do każdej z tych grup, czy uprawiając dany sport, to identyfikowanie się w taki czy inny sposób. Poprzez zakup tego samego sprzętu, umieszczanie naklejek na samochodzie czy mój ulubiony – koszulki. Nie ma nic lepszego niż porządna, bawełniana koszulka z napisami, logotypami czy hasłem przyświecającym Twojej grupie zapaleńców, dzielących tę samą pasję. Ja swoje zamawiam na https://fotobloki.pl/ . Koszulki są bardzo wysokiej jakości, a naniesione wydruki nie tracą na jakości nawet po wielu praniach. Sprawdziłem osobiście 😊 Nic tak nie buduje, jak odnaleźć osobę w koszulce z takim samym nadrukiem wśród tłumów anonimowych ludzi. Dodatkowo na hasło: sport-mix10 uzyskacie 10% rabatu na wszystko do 31.01.2021 r.

Co więcej, po zakupie motocykla i namówieniu kolegów, jeden z nich wpadł na genialny (według nas) plan. Postanowiliśmy utworzyć własny gang motocyklowy. Jako, że nie jest to najtańsze hobby, a wbrew temu co się uważa, motor nie musi być najdroższym elementem całej układanki. Postanowiliśmy nie niszczyć zakupionych za miliony monet ubrań motocyklowych, a w zamian zamówiliśmy zaprojektowane przez nas koszulki. Nazwa gangu i logo. Tylko tyle i aż tyle. To był strzał w dziesiątkę.

Fakt, że udało mi się zdobyć uprawnienia do prowadzenia każdego rodzaju motocykla otworzył mi drogę do wyboru dowolnego modelu. Ograniczała mnie tylko wyobraźnia i portfel. Długo zastanawiałem się czy wybrać jednostkę bazową 125cc czy może coś z wyższej półki pojemnościowej. W ramach kompromisu postawiłem na niewielkie 300 cc. To właśnie dzięki zdobytemu przez tyle lat doświadczeniu i określeniu swoich priorytetów i potrzeb, nie wybrałem nic większego. Doskonała pojemność do poruszania się po mieście i najbliższej okolicy. Wystarczająco szybki i zwrotny, by dotrzeć z punktu A do B, a przy tym ekonomiczny. Gdyby nie lata na karku, pewnie wybrałbym coś w okolicy 1 litra, a to, przy braku doświadczenia, nie koniecznie byłoby dobrym rozwiązaniem.

Czym jeżdżę? Benelli 302s. Zgrabny, biało-czarno-czerwony naked. Doskonały na początek przygody z jednośladami dla osób z uprawnieniami. Jeśli jednak brakuje Ci literki A w prawie jazdy, a chciałbyś stać się członkiem „naszej” społeczności, zanim zapiszesz się na egzamin, spróbuj czegoś z pojemności 125cc. Najlepiej w szkole jazdy. Zobaczysz czy odnajdujesz się w nowej pasji zanim zaczniesz wydawać ciężko zarobione pieniądze.
A jak już spróbujesz i pokochasz… dołącz do mojego gangu 😉 lub stwórz swój!